Siła wiary - Sandra Orzelska
Rose May nie jest zwyczajną siedemnastolatką. Pozornie to dusza towarzystwa, z wiecznym uśmiechem na twarzy, a tak naprawdę typ nadwrażliwca, romantyczka kochająca książki. Nie interesuje się modą, która pasjonuje większość jej koleżanek i… mamę. Pragnie tylko jednego – by któregoś dnia znaleźć się na miejscu bohaterek ukochanych książek. Namiastką fantastycznego świata są dla niej sny, w których co noc spotyka się z przystojnym, lecz tajemniczym i nonszalanckim chłopakiem o imieniu Damon. Któregoś razu Rose znajduje tajemniczy medalion i od tej chwili jej życie zaczyna przypominać sen. Czy na pewno właśnie to sobie wymarzyła?
Sięgając po Siłę wiary, miałam nadzieję na wejście do niesamowitego świata snu i bohaterów książek. Już po kilku stronach stało się jasne, że nie będzie to historia jakiej oczekiwałam. W zamian otrzymałam istny literacki misz-masz, gdyż na kartach powieści odnaleźć można głównie obyczajową historię dla młodzieży, podszytą tajemnicą z odrobiną wątków lekko kryminalnych na tle wydarzeń fantastycznych. Te ostatnie okazały się być najmocniejszą stroną książki.
Bazując niejako na rzeczywistości, autorka podzieliła realność na trzy światy. Świetlną Krainę (odpowiednik Nieba), Ludzki Świat, oraz Ruiny, czyli pewien rodzaj Piekła. Do Ludzkiego Świata wpuściła mieszkańców dwóch pozostałych i wmieszała ich w niczego nieświadomych ludzi. Pomysł na wątek fantastyczny, jego przedstawienie i objaśnienie wyszły fajnie. Na pewno nie jest to szczyt oryginalności, ale w połączeniu z intrygą i jej rozwiązaniem powstał interesujący motyw. Natomiast obyczajowa część książki wypada gorzej. Jest przesłodzona, przerysowana i zwyczajnie nienaturalna. Obie części ściśle się ze sobą łączą, mimo to kiedy ze świata fantastycznego wracamy do rzeczywistości czuć diametralną różnicę.
Może wiązać się to ze zmianą narratora, a co za tym idzie sympatią do bohaterów. Wydarzenia z Ludzkiego Świata widzimy oczami Rose, która nie należy do najlepiej wykreowanych bohaterek. To typowa niezdarna, słodka, niczego nie świadoma nastolatka. Niestety, idealnie wpasowuje się do grona tysiąca takich samych postaci. Z drugiej strony, tej bardziej fantastycznej, mamy Damona i z nim sprawa wygląda nieco lepiej. Okazał się bowiem bardzo przyjemnym i sympatycznym chłopakiem i jednocześnie moim ulubionym bohaterem Siły wiary. Cieszę się, że nie powstał kolejny arogancki i wygadany dupek-Damon, takich już dostatek, a ten jest przyjemną odmianą.
Chociaż historia nie jest do końca dopracowana i widać w niej pewne niedociągnięcia, to podobała mi się. Jestem pod wrażeniem debiutu młodej polskiej Autorki i mocno trzymam kciuki za powodzenie przy kolejnych powieściach. Pozostaje mi tylko zachęcić Was do sięgnięcia książkę Sandry Orzelskiej. To przyjemna i lekka historia młodzieżowa, myślę, że wielu osobom może się spodobać.