Kokony - Ule Hansen
Na placu Poczdamskim w Berlinie dziewięcioletni chłopiec znajduje trzy ciała, owinięte srebrną taśmą przemysłową - zawieszone na rusztowaniu kokony, niby w publicznym miejscu, a jednak nie zauważone przez nikogo. Bezradnie zwisające, dokładnie oklejone srebrną taśmą z odsłoniętymi oczami i nosem... Przywodzą na myśl tylko jedno - ktoś zawiesił ofiary, kiedy te jeszcze żyły. Sprawa wygląda przerażająco. Na pierwszy rzut oka ofiary nie mają ze sobą nic wspólnego. Sporządzenie profilu sprawcy będzie nie lada wyzwaniem dla Emmy Carrow. Informacje, które otrzymała prezentują się bardzo enigmatyczne. Brakuje wielu składowych, by dokładnie określić profil mordercy. W trakcie prowadzenia śledztwa pojawiają się kolejne kokony, i w końcu pierwszy konkretny trop. Może się okazać, że morderca jeszcze nie dokończył swojego dzieła.
Zagadka mordercy mumii rozwija się stopniowo i nieśpiesznie. A coraz to nowe informacje zamiast przybliżać schwytanie sprawcy, doprowadzają śledczych do ślepych zaułków. Początkowo obrane tropy okazują się nietrafnymi, a po chwili wracają na tapetę, domagając się ponownego rozpatrzenia. Dokładnie i szczegółowo opisany przebieg śledztwa bardzo angażuje czytelnika w sprawę. Pod żadnym względem nie pasujące do siebie ofiary burzą obraz seryjnego mordercy. Pytania się mnożą, a pewnych odpowiedzi jest niewiele. Pozostają jedynie domysły. Emma Carrow postanawia wziąć sprawy w swoje ręce, i nie do końca zgodnie z kompetencjami stara się dowiedzieć czegoś więcej.
Autorzy bardzo zwinnie połączyli życie prywatne i służbowe Emmy Carrow. A co za tym idzie Kokony nie skupiają się tylko na wątku śledztwa. Czytelnik ma okazję przyjrzeć się bliżej psychice głównej bohaterki. Kobieta wiele przeszła, a skutki traumy sprzed lat nieustannie dają się jej we znaki. Nie wszystkie jej zachowania można racjonalnie wytłumaczyć. Wiele czynników ma wpływ na stan psychiczny Carrow, jednym z nich jest powrót osoby, od której to wszystko się zaczęło, kolejnym: nieoficjalna walka o awans, a w końcu ogólna niechęć do innych ludzi...
Kokony porwały mnie już od pierwszych stron i szybko zaskarbiły sobie moją sympatię. Leniwe tempo wydarzeń, które zazwyczaj nudzi mnie niemiłosiernie tym razem sprawiało, że chciałam więcej, a nieustannie rozbudzana niepewność zagęszczała atmosferę i napędzała do dalszego czytania. Niebanalne, choć ostatecznie nieco naciągane rozwiązanie sprawy, okazało się bardzo zaskakujące. W tym przypadku dotarcie do sprawcy było zadaniem na miarę Sherlocka Holmes'a, a wyłapanie powiązań, nie lada wyzwaniem dla bohaterów książki, jak i czytelnika. Zakończenie daje nadzieję na kontynuację i mam nadzieję, że pojawi się ona jak najszybciej.
Kokony porwały mnie już od pierwszych stron i szybko zaskarbiły sobie moją sympatię. Leniwe tempo wydarzeń, które zazwyczaj nudzi mnie niemiłosiernie tym razem sprawiało, że chciałam więcej, a nieustannie rozbudzana niepewność zagęszczała atmosferę i napędzała do dalszego czytania. Niebanalne, choć ostatecznie nieco naciągane rozwiązanie sprawy, okazało się bardzo zaskakujące. W tym przypadku dotarcie do sprawcy było zadaniem na miarę Sherlocka Holmes'a, a wyłapanie powiązań, nie lada wyzwaniem dla bohaterów książki, jak i czytelnika. Zakończenie daje nadzieję na kontynuację i mam nadzieję, że pojawi się ona jak najszybciej.