Szkoła latania - Sylwia Trojanowska
Osiemnastoletnia Kaśka Laska ma problem sporych rozmiarów. Właściwie zawsze go miała ale dopiero teraz patrzy prawdzie w oczy. A raczej patrzy prosto na wagę i trzycyfrowy wynik, który bezlitośnie sygnalizuje jej, że czas coś z TYM zrobić. Po kilku nieudanych wizytach u specjalistów od odchudzania Kaśka trafia na Penelope Hoppe, nietypową panią doktor, która pomaga dziewczynie we wprowadzaniu początku końca grubej Kaśki.
Główna bohaterka wydaje się niesamowicie sympatyczną osobą. Niestety, przez grupę wychudzonych koleżanek, bezustannie wyśmiewających się z niej traci pewność siebie. Boi się poznawać nowych ludzi. Kurczowo trzyma się swojej jedynej przyjaciółki Zośki (którą, tak na marginesie, bardzo polubiłam). Dzięki Penelopie Hoppe dziewczyna zaczyna się zmieniać. Już nie straszne jej zaczepki plastikowych małp, staje się bardziej asertywna i odważnie stawia na swoim, zwłaszcza przed ciotką Matyldą, która próbuje wybić Kaśce z głowy dietę i całe to odchudzanie. Oh, muszę zatrzymać się na chwilkę przy Matyldzie. Jest to jedna z TEGO RODZAJU CIOTEK, wszystko wie i robi najlepiej, zawsze ma coś do powiedzenia, jest najdoskonalsza a zdanie innych się zwyczajnie nie liczy. To mój ulubiony typ ciotki, mam taką jedną i kiedy w książkach pojawia się taka postać, bardzo szybko zyskuje dobrze znaną mi twarz! :D Wracając do Kasi, terapia u doktor Hoppe przynosi zadowalające rezultaty, dziewczyna chudnie, staje się bardziej otwarta, zawiera nowe znajomości, zaczyna inne życie. Sama Penelopa bardzo spodobała mi się jako lekarz. Niczego nie narzuca, jedynie nakierowuje co sprawia, że Kaśka dochodzi do wniosków sama. Razem z główną bohaterką przeżywamy jej pierwsze zauroczenie. Takie niewinne, słodkie i może odrobinę naiwne. Dziewczyna jeszcze nigdy nie była w tak bliskich kontaktach z chłopakiem, więc jest to dla niej całkiem nowa sytuacja, a sam wybranek wydaje się być trochę nie z tego świata. ;)
Główna bohaterka wydaje się niesamowicie sympatyczną osobą. Niestety, przez grupę wychudzonych koleżanek, bezustannie wyśmiewających się z niej traci pewność siebie. Boi się poznawać nowych ludzi. Kurczowo trzyma się swojej jedynej przyjaciółki Zośki (którą, tak na marginesie, bardzo polubiłam). Dzięki Penelopie Hoppe dziewczyna zaczyna się zmieniać. Już nie straszne jej zaczepki plastikowych małp, staje się bardziej asertywna i odważnie stawia na swoim, zwłaszcza przed ciotką Matyldą, która próbuje wybić Kaśce z głowy dietę i całe to odchudzanie. Oh, muszę zatrzymać się na chwilkę przy Matyldzie. Jest to jedna z TEGO RODZAJU CIOTEK, wszystko wie i robi najlepiej, zawsze ma coś do powiedzenia, jest najdoskonalsza a zdanie innych się zwyczajnie nie liczy. To mój ulubiony typ ciotki, mam taką jedną i kiedy w książkach pojawia się taka postać, bardzo szybko zyskuje dobrze znaną mi twarz! :D Wracając do Kasi, terapia u doktor Hoppe przynosi zadowalające rezultaty, dziewczyna chudnie, staje się bardziej otwarta, zawiera nowe znajomości, zaczyna inne życie. Sama Penelopa bardzo spodobała mi się jako lekarz. Niczego nie narzuca, jedynie nakierowuje co sprawia, że Kaśka dochodzi do wniosków sama. Razem z główną bohaterką przeżywamy jej pierwsze zauroczenie. Takie niewinne, słodkie i może odrobinę naiwne. Dziewczyna jeszcze nigdy nie była w tak bliskich kontaktach z chłopakiem, więc jest to dla niej całkiem nowa sytuacja, a sam wybranek wydaje się być trochę nie z tego świata. ;)
Lektura Szkoły latania była dla mnie swego rodzaju powrotem do przeszłości. Przypomniałam sobie, kiedy to ja będąc mniej więcej w wieku Kaśki przeżywałam pierwsze prawdziwe zakochanie. Siedziałam nocami przed komputerem aby jak najdłużej z Nim rozmawiać. Każdą chwile spędzałam z nosem wetkniętym w telefon aby nie ominąć żadnej wiadomości. Buzia sama uśmiecha się do tych wspomnień. Można powiedzieć, że odnalazłam dawną siebie w głównej bohaterce, a nie zdarza mi się to często!
Jestem pewna, że Szkoła latania wiele osób może zmotywować do ruszenia tyłka z kanapy. Książka daje nadzieje, jeśli czegoś bardzo chcemy jesteśmy w stanie to osiągnąć. Nie ma rzeczy niemożliwych. Możemy zmienić swoje życie na lepsze, wystarczy trochę się postarać. Jest to bardzo przyjemna i napisana w ciepły, optymistyczny, momentami zabawny ale i wzruszający sposób, książka. Bardzo dobrze się ją czyta i nie sposób się od niej oderwać! Porusza wiele ważnych tematów, trochę żałuję, że niektóre z nich nie rozwinęły się bardziej. Jeśli jeszcze zastanawiacie się czy sięgnąć po tę pozycję - szczerze polecam, watro! :)
Kimże bym była nie wspominając o tym jak pięknie została wydana?! Lubię takie urozmaicenia w tekście. Spójrzcie sami :
*Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję autorce, Sylwii Trojanowskiej oraz wydawnictwu Videograf.
"Szkołę latania" czytałam w zeszłym roku, ale cóż mogę napisać... to jedna z najlepszych książek mojego życia. :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam tego. Ale po przeczytaniu Twojej recenzji mam w planach :) Pozdrawiam Pośredniczka z posredniczkaa.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZdecydowanie muszę zwrócić uwagę!
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
Może być fajne :D
OdpowiedzUsuńMyślę że dam szansę tej książce :)
Buziaki
http://z-milosci-do-ksiazek.blogspot.com/
Jakoś mnie do niej nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Zdecydowanie muszę po nią sięgnąć! Choć to nie mój typ, Twoja pozytywna recenzja skutecznie mnie do tego zachęciła, bo 8/10 to świetny wynik dla książki ;)
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Właśnie czekam na przesyłkę z tą książką ^^
OdpowiedzUsuń