E-BOOK: Złota klatka - Camilla Läckberg
Wątpię, żeby wśród ludzi żywo zainteresowanych nowościami wydawniczymi i beletrystyką, znalazła się choć jedna osoba, która przynajmniej nie słyszała o Camilli Läckberg. W końcu nie bez powodu ogłoszono ją Królową szwedzkiego kryminału. Może właśnie w tym gatunku powinna pozostać?
Jeśli macie ochotę wyrobić sobie własne zdanie o Złotej klatce Camilli Läckberg, to zapraszam Was po ebooka do księgarni internetowej virtualo.pl. Z kodem ZLOTAKLATKA cena katalogowa obniży się o 14,99 zł :)
Faye wiedzie życie na najwyższym poziomie. Jest idealną żoną swojego bogatego męża, perfekcyjną matką i ma wszystko, o czym tylko zamarzy. Tak to wygląda na zewnątrz. W środku coraz częściej czuje się niedoceniona, a ciągłe spełnianie życzeń męża i nieustanna chęć sprostania jego oczekiwaniom przestaje być dla niej przyjemnością, a staje się poważnym problemem i pierwszym z wielu powodów do okrutnej zemsty.
Złota klatka okrutnie mnie wymęczyła. W trakcie lektury zdążyłam pochłonąć trzy inne powieści i gdyby nie to, że postanowiłam o niej napisać, to zrezygnowałabym z czytania już po kliku pierwszych rozdziałach. Powodem bez wątpienia nie była forma, bo język jest nadzwyczajnie prosty, rozdziały krótkie, jest sporo dialogów. Ja po prostu zupełnie nie poczułam fabuły. Bardzo szybko stała się zwyczajnie nudna, schematyczna, oderwana od rzeczywistości, a przede wszystkim na siłę kreowana na przesadnie luksusową. Autorka bezustannie żongluje nazwami największych marek i najpopularniejszych projektantów. Mam wrażenie, że buduje fabułę wokół pieniądza, władzy, hipokryzji i chorobliwego dążenia do obrzydliwej zemsty.
Mam alergię na wiele rzeczy, a jedną z nich jest przypisywanie nieodpowiednich gatunków książkom. Najbardziej nie lubię nadużywania określenia thriller psychologiczny, szczególnie wobec książek, które nie mają z nim nic wspólnego! Złota klatka, niestety, nie ma. To najzwyklejsza powieść obyczajowa z wątkami erotycznymi i małym kryminalnym epizodem, nic więcej. W dodatku ten kryminalny epizod poznajemy już na samym początku książki i jestem przekonana, że każdy, kto choć trochę myśli o tym co czyta, będzie w stanie wydedukować, co się właściwie wydarzyło, a kiedy już to zrobi, to dalsza lektura zwyczajnie straci sens. Dlaczego? Bo nie wydarzy się już nic godnego uwagi...
Mam bardzo lekki stosunek do scen erotycznych w powieściach, jednak tu wypadają po prostu okropnie. Są wulgarne, obrzydliwe, brudne... Czuję ogromny niesmak i przechodzą mnie ciarki, kiedy sobie o nich przypomnę. Nie wiem czy seks miał być metaforą wyzwolenia? - jeśli tak, jestem jeszcze bardziej zniesmaczona, jeśli nie - zupełnie nie wiem po co pojawił się w takich ilościach i takich obrzydliwych odsłonach.
Między wydarzeniami z teraźniejszości, możemy poznać burzliwą przeszłość Faye. Przyznaję, że pokładam nadzieję w tej opowieści. Mam wrażenie, że Läckberg zbudowała sobie idealny wątek do pociągnięcia w kolejnych tomach, może wtedy będziemy mogli mówić o thrillerze psychologicznym?
Rozumiem ideę tej książki. Miała był zabraniem głosu w zyskującym popularność na całym świecie trendzie - girl power - okazaniem wsparcia kobietom. Jednak ja, jako kobieta, trochę wstydzę się tego, że Złota klatka ma być czymś w rodzaju hołdu, jak określa ją autorka. Nie chciałabym, żeby prawdziwa girl power była choć zbliżona do tej prezentowanej przez Faye. Zakładam, że jej postać miała być inspiracją dla wszystkich kobiet podporządkowujących się mężczyznom, dla kobiet, które z jakiegoś powodu straciły prawdo do głosu, miała zobrazować, że na szczyt można dojść jeśli tylko się tego chce i jeśli tylko włoży się w to odpowiednio dużo pracy. Dlaczego nie wyszło? Przede wszystkim dlatego, że postać Faye nie jest w stanie wzbudzić sympatii. Jest jedną z najgorszych bohaterek jakie kiedykolwiek poznałam. Do bólu stereotypowa, nudna, w dodatku nie ma w sobie ani jednej pozytywnej cechy, a w Złotej klatce kreowana na bohaterkę...
Czara goryczy przelała się w momencie kiedy przeczytałam: - Ile razy w życiu zostałaś zdradzona przez mężczyznę? (...) Zauważ, że nie spytałam c z y zostałaś zdradzona, bo traktuję to jako pewnik. (...) nie jesteś wyjątkiem. Kobiety, niezależnie od ich statusu społecznego, zostają z reguły zdradzone przez swojego mężczyznę co najmniej raz. To bardzo daleko idące wnioski, nie uważacie? Może niepotrzebnie się oburzam, ale nienawidzę generalizowania i wrzucania wszystkich do jednego worka, a właśnie to się wydarzyło. Nic już nie jest w stanie uratować tej książki w moich oczach.