Kosmiczne zachwyty - Neil deGrasse Tyson
Moja głębsza fascynacja kosmosem rozpoczęła się w podstawówce i bardzo szybko wygasła. Byłam przerażona ogromem wszechświata - nadal jestem! Z pewnością nie należę do pasjonatów astrofizyki, ale z przyjemnością od czasu do czasu sięgam po książki lub artykuły na jej temat. Poza tym jestem absolutnie zakochana w rozgwieżdżonym niebie, więc warto byłoby mieć o nim choć minimalne pojęcie :) To może być dla Was pierwsza wskazówka, jeśli zastanawiacie się, czy książka ma szansę okazać się interesująca dla osoby, która z astrofizyką ma niewiele wspólnego.
Kosmiczne zachwyty są zbiorem 18 esejów autora, z których każdy traktuje o innym zagadnieniu/grupie zagadnień. Przeczytamy trochę o historii astrofizyki, pierwszych odkryciach (weźmy na przykład Mikołaja Kopernika i jego przełomową teorię o tym, że ziemia jest okrągła – nie płaska i późniejsze odkrycie, że słońce leży w centrum wszechświata), o gwiazdach, o słońcu, o asteroidach, o badaniach naukowych przy pomocy kija, o gęstości wszechświata, o pozaziemskich stłuczkach i o tym, jaka góra faktycznie znajduje się najdalej od środka Ziemi? To tylko przykładowe zagadnienia, jest ich tu znacznie więcej i każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. Warto zaznaczyć, że książkę można czytać nie po kolei, wybierają tyko te bardziej interesujące eseje. Obiecuję Wam jednak, że jeśli zdecydujecie się na jeden z nich, nie odpuścicie sobie pozostałych siedemnastu.
Jakie są szanse, że pierwszy i jedyny Inteligentny gatunek w historii jest wystarczająco mądry, aby w pełni zrozumieć zjawiska zachodzące w kosmosie? Szympansy są ewolucyjnie tylko o krok za nami, a mimo to – jak długo byśmy je uczyli – raczej nie opanują trygonometrii. Spróbujmy sobie jednak wyobrazić, że na Ziemi lub gdzie indziej w kosmosie istnieje gatunek o tyle inteligentniejszy od człowieka, o ile człowiek przewyższa inteligencją szympansa. W jakim stopniu byłby on w stanie zrozumieć wszechświat?
Ten krótki fragment dał mi do myślenia i przypomniał o książce Nie mamy pojęcia, którą zachwycałam się w zeszłym roku. Co prawda to dwie absolutnie różne pozycje, ale autorzy obu zgodnie twierdzą, że nasza niewiedza jest znacznie bardziej rozległa, niż wiedza. Jednak Neil deGrasse Tyson w swoich esejach skupia się głównie na tym, co już wiemy. Astrofizyczne odkrycia są przeogromnie fascynujące i nieprawdopodobne. Ilość nazwisk, które autor wymienia jest naprawdę spora, co daje tylko obraz jak wiele osób zaangażowanych jest w odkrywanie tajemnic wszechświata i sprawia, że jestem nim jeszcze bardziej przerażona a jednocześnie coraz bardziej zainteresowana jego głębszym poznawaniem.
Ogromnie cenię luz, dowcip i przechodzący na czytelnika entuzjazm w książkach popularnonaukowych. Kosmiczne zachwyty mają każdą z wymienionych cech. Autor dosłownie zaraża miłością do kosmosu, jego eseje są porywające, podsycające ciekawość. Astrofizyka ma wiele skomplikowanych zagadnień, ale jeśli znajdziemy osobę, która potrafi o nich opowiedzieć w sposób przystępny, wcale nie jest taka straszna! Neil deGrasse Tyson zdecydowanie potrafi przekazać wiedzę. Żałuję, że nie trafiłam na podobną książkę kiedy byłam dzieckiem, może moje chwilowe zainteresowanie kosmosem nie skończyłoby tak szybko…
Nie mamy pojęcia była książką, która ponownie otworzyła moje serce na kosmiczne informacje. Dlatego jeszcze raz się do niej odniosę – jeśli podobało się Wam Nie mamy pojęcia i łakniecie więcej wiedzy – bardziej profesjonalnej, w nieco poważniejszej otoczce, ale równie przystępnie przedstawionej, to Kosmiczne zachwyty z pewnością Was zainteresują. Są dla mnie swego rodzaju krokiem w przód w tym temacie :) Bardzo polecam lekturę Kosmicznych zachwytów. A żeby podsycić ciekawość, proponuję zajrzeć na Netflix w poszukiwaniu programu COSMOS a Spacetime Odyssey, w którym to autor w absolutnie genialny i ciekawy sposób opowiada o kosmosie. Jestem pewna, że będziecie chcieli więcej!
M.