Promowanie zdjęć na Instagramie - dobry sposób na zwiększenie grona odbirców, czy wyrzucanie pieniędzy w błoto?
Instagram jest moim głównym miejscem w sieci. Dobrze czuję się w zdjęciach, dlatego tam jestem najczęściej i najchętniej. Udało mi się zgromadzić grupę cudownych osób, które są aktywne i zawsze mogę na nich liczyć. Ale nie o tym dzisiaj.
Wszyscy, którzy prowadzą jakąkolwiek działalność na Instgramie lubią, kiedy ich statystyki regularnie wzrastają. Nie oszukujmy się - to niezwykle miłe, gdy ktoś docenia pracę i chętnie zagląda. Prowadzenie instagramowego konta daje obecnie wiele możliwości, a może powinnam powiedzieć, że kiedyś dawało wiele możliwości... Przejęcie aplikacji przez Facebooka spowodowało stopniowe wprowadzanie zmian - tych lepszych, ale i gorszych. Do gorszych zdecydowanie zaliczam algorytmy, które najpierw można było krytykować za chaos w wyświetlanych zdjęciach na stronie głównej, a teraz, gdy do braku chronologii już się przyzwyczailiśmy, i dołożono funkcję promocji, za ucinanie zasięgów. Ale nie jestem tu po to, by wypowiadać się w temacie algorytmów. Wychodzę z pozycji przeciętnego użytkownika, który zauważył różnice w zaangażowaniu i chce sprawdzić nowe funkcje, jakie oferuje aplikacja.
Zanim zacznę, powinnam jeszcze wspomnieć, że cały post piszę w odniesieniu do małego konta, ot niecałych 21 tysięcy obserwatorów, które w żadnym razie nie może się mierzyć z tymi potężnymi, które swoją markę już stworzyły i o uwagę nie muszą zabiegać. Nie muszę też wspominać o raczkujących, nowo powstałych profilach - właściciele tych to dopiero muszą się postarać, by trafić do docelowego grona odbiorców... Wszystko już jest jasne, więc przejdźmy do rzeczy.
Od pewnego czasu męczy mnie niezmiernie powiadomienie, które sugeruje zwiększenie liczby odbiorców, poprzez promowanie zdjęcia. Konkretny post ma wzbudzać większe zainteresowanie niż 95% wszystkich wpisów - ekhm, a informacja ta pojawia się niemal pod każdą nową publikacją... W momencie, w którym komunikat jest wyświetlany aktywność bardzo szybko spada. Ja się denerwuję i psioczę na promowanie, które moim zdaniem nie ma na celu nic, poza napełnianiem kieszeni właścicielom aplikacji. No wiecie, mnie nie zdarzyło się trafić na reklamę osoby prywatnej/blogera/influencera/kogokolwiek, kto nie jest dużą firmą, nigdy. Zatem jaką siłę sprawczą ma promowanie zdjęć na Instagramie i czy w jakikolwiek sposób wpływa na statystyki profilu? Postanowiłam to sprawdzić.
Wybrałam stosunkowo aktualne i neutralne (nie przedstawiające żadnego konkretnego tytułu książki) zdjęcie z największą liczbą polubień. Najpierw postanowiłam pominąć zdjęcia biblioteczki, bo kiedy je dodaję zawsze generują duży ruch. Po czym stwierdziłam, że wykluczanie najpopularniejszych postów to jednak idiotyczny pomysł i dodałam jeszcze jedno, najnowsze zdjęcie z biblioteczką. Zdjęcia, które wybrałam wyglądają tak:
Sprawdziłam statystyki obu postów zaraz po uruchomieniu promocji, kiedy ta jeszcze oczekiwała na akceptację, by móc porównać ewentualne ich zmiany:
Wybrałam promocję za 10 zł, której szacunkowy zasięg powinien wynosić od 2,5 do 6,7 tysiąca osób. By przewyższyć obecny (biorąc pod uwagę jedynie dolną granicę jako pewnik) musiałabym zapłacić 110 zł. Wróćmy jednak na ziemię - ustawiłam obie na czas jednego dnia. Dodałam też link do najnowszego postu jako przekierowanie na stronę. Chciałam, by ruch nie wyszedł poza IG. Nie pozostało mi nic innego, tylko czekać.
Pierwszą aktywność zauważyłam po 5 godzinach od zatwierdzenia reklamy. Były to pojedyncze osoby, które dodawały serduszka. Jednak ani jedno nie zostało zaliczone na poczet wcześniej dodanego zdjęcia. Ostatecznie statystyki profilu się nie zmieniły, a w promocjach po 21 godzinach zostało do wykorzystania po około 0,70 gr. Taka kwota nie jest w stanie zapewnić dotarcia do kogokolwiek, dlatego postanowiłam podsumować całość już w tym momencie. Statystyki reklamy prezentują się tak:
Promocja nie wpłynęła na zaangażowanie na profilu - aktywność została przypisana jedynie stworzonej reklamie. A z obiecanego przynajmniej 2,5 tysiącznego zasięgu wyszedł niecały tysiąc! Mało tego, zdjęcia trafiły ponownie do osób, które od długiego czasu były moimi aktywnymi obserwatorami. Nowi? - owszem, pojawili się (kliku też odeszło), ale w takiej samej ilości, jak na co dzień. Może content nie zainteresował odbiorców reklamy, jasne! Ale w takim razie rodzi się pytanie: na jakiej zasadzie działają algorytmy Instagrama i w jaki sposób reklamowanie zdjęć ma zapewnić użytkownikom dotarcie do szerszego grona odbiorców, skoro trafia do tych, którzy już nimi są?
Wniosek jest bardzo porosty. Promowanie nie działa tak, jak oczekiwałam. Może 10 zł za jeden post, to nie są jakieś ogromne pieniądze, ale według informacji podanych przy wybieraniu stawki, mają zapewnić spory zasięg, który ostatecznie można wsadzić między bajki. Moje pierwsze (i ostatnie) promowanie postów na Instagramie uważam za nieudane. Straciłam 20 zł ale przynajmniej upewniłam się we wcześniejszym przekonaniu - ta funkcja służy jedynie do napełniania kieszeni właścicielom aplikacji. Każdy chce zarabiać. Nikogo to nie dziwi i bez dwóch zdań dziwić nie powinno. Jednak zupełnie nie rozumiem jak można było zepsuć tak świetną aplikację, jaką był Instagram, i zrobić z niej kolejne narzędzie do wytwarzania pieniędzy?
Zatem: czy promowanie zdjęć na Instagramie to dobry sposób na zwiększenie grona odbiorców, czy wyrzucanie pieniędzy w błoto? Moim zdaniem wyrzucanie pieniędzy w błoto. Tak stało się w moim przypadku. Jednak decyzję o tym, czy powinniście wchodzić w taką zabawę pozostawiam Wam. Chociaż bardzo głośno i dobitnie sugeruję, by odpuścić, bo nie warto.
A może już wypróbowaliście instagramowe promowanie? Chętnie przeczytam, jakie są Wasze wrażenia, może u kogoś taka forma się sprawdziła? :)
Zanim zacznę, powinnam jeszcze wspomnieć, że cały post piszę w odniesieniu do małego konta, ot niecałych 21 tysięcy obserwatorów, które w żadnym razie nie może się mierzyć z tymi potężnymi, które swoją markę już stworzyły i o uwagę nie muszą zabiegać. Nie muszę też wspominać o raczkujących, nowo powstałych profilach - właściciele tych to dopiero muszą się postarać, by trafić do docelowego grona odbiorców... Wszystko już jest jasne, więc przejdźmy do rzeczy.
Od pewnego czasu męczy mnie niezmiernie powiadomienie, które sugeruje zwiększenie liczby odbiorców, poprzez promowanie zdjęcia. Konkretny post ma wzbudzać większe zainteresowanie niż 95% wszystkich wpisów - ekhm, a informacja ta pojawia się niemal pod każdą nową publikacją... W momencie, w którym komunikat jest wyświetlany aktywność bardzo szybko spada. Ja się denerwuję i psioczę na promowanie, które moim zdaniem nie ma na celu nic, poza napełnianiem kieszeni właścicielom aplikacji. No wiecie, mnie nie zdarzyło się trafić na reklamę osoby prywatnej/blogera/influencera/kogokolwiek, kto nie jest dużą firmą, nigdy. Zatem jaką siłę sprawczą ma promowanie zdjęć na Instagramie i czy w jakikolwiek sposób wpływa na statystyki profilu? Postanowiłam to sprawdzić.
Wybrałam stosunkowo aktualne i neutralne (nie przedstawiające żadnego konkretnego tytułu książki) zdjęcie z największą liczbą polubień. Najpierw postanowiłam pominąć zdjęcia biblioteczki, bo kiedy je dodaję zawsze generują duży ruch. Po czym stwierdziłam, że wykluczanie najpopularniejszych postów to jednak idiotyczny pomysł i dodałam jeszcze jedno, najnowsze zdjęcie z biblioteczką. Zdjęcia, które wybrałam wyglądają tak:
Sprawdziłam statystyki obu postów zaraz po uruchomieniu promocji, kiedy ta jeszcze oczekiwała na akceptację, by móc porównać ewentualne ich zmiany:
Wybrałam promocję za 10 zł, której szacunkowy zasięg powinien wynosić od 2,5 do 6,7 tysiąca osób. By przewyższyć obecny (biorąc pod uwagę jedynie dolną granicę jako pewnik) musiałabym zapłacić 110 zł. Wróćmy jednak na ziemię - ustawiłam obie na czas jednego dnia. Dodałam też link do najnowszego postu jako przekierowanie na stronę. Chciałam, by ruch nie wyszedł poza IG. Nie pozostało mi nic innego, tylko czekać.
Pierwszą aktywność zauważyłam po 5 godzinach od zatwierdzenia reklamy. Były to pojedyncze osoby, które dodawały serduszka. Jednak ani jedno nie zostało zaliczone na poczet wcześniej dodanego zdjęcia. Ostatecznie statystyki profilu się nie zmieniły, a w promocjach po 21 godzinach zostało do wykorzystania po około 0,70 gr. Taka kwota nie jest w stanie zapewnić dotarcia do kogokolwiek, dlatego postanowiłam podsumować całość już w tym momencie. Statystyki reklamy prezentują się tak:
Jeśli chodzi o statystyki postów - zmiany są minimalne, ale wydaje mi się, że nawet gdybym nie uruchomiła promocji, byłyby one widoczne. Najlepszym miernikiem jest chyba drugie zdjęcie, gdzie dokładnie widać liczbę zasięgu:
Promocja nie wpłynęła na zaangażowanie na profilu - aktywność została przypisana jedynie stworzonej reklamie. A z obiecanego przynajmniej 2,5 tysiącznego zasięgu wyszedł niecały tysiąc! Mało tego, zdjęcia trafiły ponownie do osób, które od długiego czasu były moimi aktywnymi obserwatorami. Nowi? - owszem, pojawili się (kliku też odeszło), ale w takiej samej ilości, jak na co dzień. Może content nie zainteresował odbiorców reklamy, jasne! Ale w takim razie rodzi się pytanie: na jakiej zasadzie działają algorytmy Instagrama i w jaki sposób reklamowanie zdjęć ma zapewnić użytkownikom dotarcie do szerszego grona odbiorców, skoro trafia do tych, którzy już nimi są?
Wniosek jest bardzo porosty. Promowanie nie działa tak, jak oczekiwałam. Może 10 zł za jeden post, to nie są jakieś ogromne pieniądze, ale według informacji podanych przy wybieraniu stawki, mają zapewnić spory zasięg, który ostatecznie można wsadzić między bajki. Moje pierwsze (i ostatnie) promowanie postów na Instagramie uważam za nieudane. Straciłam 20 zł ale przynajmniej upewniłam się we wcześniejszym przekonaniu - ta funkcja służy jedynie do napełniania kieszeni właścicielom aplikacji. Każdy chce zarabiać. Nikogo to nie dziwi i bez dwóch zdań dziwić nie powinno. Jednak zupełnie nie rozumiem jak można było zepsuć tak świetną aplikację, jaką był Instagram, i zrobić z niej kolejne narzędzie do wytwarzania pieniędzy?
Zatem: czy promowanie zdjęć na Instagramie to dobry sposób na zwiększenie grona odbiorców, czy wyrzucanie pieniędzy w błoto? Moim zdaniem wyrzucanie pieniędzy w błoto. Tak stało się w moim przypadku. Jednak decyzję o tym, czy powinniście wchodzić w taką zabawę pozostawiam Wam. Chociaż bardzo głośno i dobitnie sugeruję, by odpuścić, bo nie warto.
A może już wypróbowaliście instagramowe promowanie? Chętnie przeczytam, jakie są Wasze wrażenia, może u kogoś taka forma się sprawdziła? :)