Achromatopsja - Artur Chmielewski
Fani Uniwersum Metro 2033 czekali na powieść osadzoną w Warszawie. Autor Achromatopsji wyszedł czytelnikom naprzeciw i spełnił ich prośby. Czy post-apokaliptystyczna wizja Końca Świata, która wykiełkowała w głowie Artura Chmielewskiego sprosta oczekiwaniom zainteresowanych? Mam nadzieję, że tak! Mnie nadspodziewanie bardzo się spodobała. A wszystko zaczęło się od wybuchu bomby atomowej...
Podzieleni na wrogie frakcje ocaleni muszą zjednoczyć się we wspólnej walce o przetrwanie. Jednym z pomysłów na poradzenie sobie w trudnych czasach jest wysłanie eskorty do miejsca, z którego odebrano sygnał od jednej z grup ocalałej społeczności. Informacja o kolejnych przetrwałych daje nadzieję. Jedak wyprawa jest ciężka. Na każdym kroku czai się niebezpieczeństwo. Głód i niesprzyjające warunki atmosferyczne, towarzyszące zimie nuklearnej, dodatkowo utrudniają bohaterom zadanie. Gdzie znajduje się granica wytrzymałości człowieka, w kontekście walki o przetrwanie?
Warszawę po katastrofie widzimy oczami człowieka, którego nazwiska nie jest nam dane poznać. Opisuje on pozostałości po stolicy obrazowo i dokładnie. Miasto wygląda przerażająco i ponuro, a jego klimat pozwala doskonale wczuć się w fabułę. Skąpane w szarościach, pozbawione wyrazu podziemia miasta epatują mrokiem i potęgują przygnębiający atmosferę powieści.
Jestem fanką postaci wykreowanych przez autora. Każda z nich okazała się pełnokrwistą i ciekawą osobowością, do której bez problemu można zapałać sympatią. Sytuacja w której się znaleźli, poczucie niepewności i ciągłego zagrożenia mocno wpłynęły na zachowania i decyzje. Ludzie zrobią wszystko by przetrwać, choć doskonale zdają sobie sprawę, że może okazać się to niemożliwe. Dlatego drastyczna zmiana kierunku w którym zmierzała fabuła wcale nie musiał zaskakiwać. Zdrady, intrygi i nieustannie gnająca akcja - dzieje się naprawdę wiele.
Może dlatego, że dawno nie czytałam tego typu książek, może dlatego, że to naprawdę kawał dobrej historii, a może ze względu na obie kwestie... Achromatopsja wywarła na mnie ogromne wrażenie. Z jakiegoś powodu znacznie większe niż Metro 2033, które czytałam już kawał czasu temu i wbrew wszystkim zachwytom byłam bardzo sceptycznie nastawiona. Niemniej jednak powieść Artura Chmielewskiego uważam za dobrą i wartą przeczytania. Co prawda nie jest zupełnie idealna - ma kilka minusów, niedociągnięć i naprawdę słabe zakończenie. A jednak post-apokaliptystyczny obraz Warszawy przedstawiony w Achromatopasji naprawdę mi się spodobał. Dlatego z czystym sumieniem mogę polecić Wam ten tytuł.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Insignis.