E-BOOK: Ale z naszymi umarłymi - Jacek Dehnel
Mam taką zasadę przy wybieraniu książek do opisania ich na blogu, że czytam tylko jej opis na stronie księgarni. Nie chcę się zasugerować opiniami innych, albo nie uprzedzić do fabuły. Zdarza się, że nie wychodzi mi to na dobre. Tak też było przy Ale z naszymi umarłymi. Opis w żadnym stopniu nie zasygnalizował mi, że będzie tu mowa o zombie. Teraz kiedy już jestem po lekturze, to faktycznie, widzę sugestię, ale wcześniej nie miałam pojęcia po co sięgam.
Lubicie motyw Zombie? Jeśli tak, to Ale z naszymi umarłymi znajdziecie w księgarni internetowej virtualo.pl
Unikam kopiowania opisów ze strony wydawcy, księgarni albo przepisywania ich z okładek, ale tym razem zrobię wyjątek. Chciałabym, żebyście przeczytali dokładnie to co ja:
„Do Europy — tak, ale razem z naszymi umarłymi”, pisała Maria Janion. Ta myśl stała się punktem wyjścia powieści Jacka Dehnela, w której trochę śmieszno, trochę straszno, a na pewno bardzo aktualnie.
W pewnej krakowskiej kamienicy mieszka cały przekrój polskiego społeczeństwa. W tym Kuba i jego chłopak, Tomek. Kuba jest dziennikarzem. Wraz z ekipą telewizyjną trafia na cmentarz w Cikowicach pod Bochnią, skąd napływają informacje o napadach na groby i wykradzionych ciałach. Nie byłoby w tym może nic aż tak niezwykłego, gdyby nie jeden zagadkowy szczegół — nagrobne płyty zostały rozbite… od środka.
I wtedy zaczyna się prawdziwe literackie szaleństwo! Kolejny cud nad Wisłą? Próba mająca zjednoczyć naród? Polska w ferworze! Medialna gorączka, polityczne oskarżenia i społeczne nastroje, od paniki po euforię. Tymczasem sytuacja stopniowo wymyka się spod kontroli… Bo są na świecie rzeczy, o których nie śniło się czytelnikom.
Miało być trochę zabawnie, trochę strasznie, dla mnie było nieciekawie i nudno. Nie dlatego, że książka jest zła, ale po prostu okazała się nie trafiać w mój gust i zainteresowania. Założyłam, że to kryminał z medialno-polityczną aferą w roli głównej. Czuję się trochę oszukana przez opis. Spodziewałam się zupełnie innej treści, na pewno nie oczekiwałam zombiaków w żadnej formie. Muszę jednak przyznać, że Jacek Dehnel ma naprawdę ciekawy styl. Jest lekki jak na poruszane kwestie społeczne, momentami zabawny, a jego spostrzeżenia . To moje pierwsze spotkanie z autorem, mam wrażenie, że w innej tematyce mogłabym go polubić. Chętnie sprawdzę jeszcze jakąś książkę, jak tylko upewnię się, że nie będzie w niej nieumarłych. Powodem dla którego doczytałam książkę do końca, byli jej bohaterowie. To naprawdę fajnie wykreowany przekrój polskiego społeczeństwa. Z uwypuklonymi wadami i trochę schematyczny, ale w moim odczuciu ratujący fabułę. Jedno jest pewna, nasze społeczeństwo zdecydowanie może się w nich przejrzeć jak w krzywym zwierciadle.
Nie wiem co więcej mogłabym napisać o Ale z naszymi umarłymi. Nie wiem czy ją polecać, tylko z powodu, że czuję, że to kawał całkiem dobrej literatury, czy odradzać, bo mnie nie porwało. Żałuję, że nie umiem docenić tej książki, ale nie zamierzam Was oszukiwać.
Czuję, że autor chciał przekazać czytelnikom coś bardzo konkretnego, a ja tego nie wyłapałam. Wiecie, są książki, które na pierwszy rzut oka nie mają dostarczyć nam nic poza rozrywką, ale niektóre wydarzenia, czy postacie pojawiające się w fabule sprawiają, że zaczynamy widzieć w nich siebie albo podobne sytuacje życiowe. Zdarza się, że taka zwykła rozrywkowa książka zmienia nasze spojrzenie na pewne kwestie albo pozwala nam zrozumieć siebie/innych ludzi. I choćby nie taki był zamysł autora, albo gdyby chciał przekazać coś zupełnie innego, to nie wyłapanie tego jest w stu procentach ok, głównie dlatego, że to luźna książka, bez ważnych społecznie tematów. Zupełnie inaczej wygląda sprawa, kiedy doskonale wiesz, że trzymasz w rękach książkę, która jest ważna. I choćby opowiadała o zombiakach, to pod warstewką absurdalnego i przemielonego na wszystkie możliwe sposoby tematu, otrzymujemy tak wiele społecznie istotnych kwestii, tak wiele o Polakach, tak wiele o mediach, tak wiele o kościele i polityce, że nie można tego traktować na równi tymi rozrywkowymi książkami. Będę zupełnie szczera – ani kościół ani polityka nie leżą w grupie moich największych zainteresowań. Oczywiście, że znalazłam w książce mnóstwo trafnych tez, oczywiście, że dała mi do myślenia, oczywiście, że jest niezwykle aktualna. Jednak nadal jestem przekonana, że nie wyłapałam wszystkich ważnych kwestii, że nie do końca zrozumiałam co chciał przekazać Jacek Dehnel w Ale z naszymi umarłymi, że w momentach, w których zaczynałam się nudzić, to po prostu przestawałam myśleć o tym co czytam. Absolutnie nie chcę napisać, że to zła książka, bo wcale taka nie jest. Ja po prostu czuję, że nie powinnam jej oceniać, bo jej w jakimś stopniu nie zrozumiałam.