E-BOOK: TY - Caroline Kepnes | książka vs. serial
O serialu na podstawie tej książki było bardzo głośno na przełomie 2018 i 2019 roku. Sama dałam się porwać produkcji Netflixa i razem z chłopakiem obejrzeliśmy całość w ciągu jednego posiedzenia. I chociaż znalazłoby się kilka niedociągnięć i mało logicznych momentów, to całość bardzo nas wciągnęła. U mnie z efektem wow, u R. trochę mniej. :) Po prostu musiałam sprawdzić jak serial ma się do książki.
Już teraz zdradzam, że wato przeczytać. Jeśli lubcie thrillery psychologiczne to ten jest absolutnie fascynujący i wywołujący ciarki. Ty Caroline Kepnes znajdziecie w księgarni virtualo.pl
Początkująca pisarka przechadzająca
się po księgarni od razu wpadła mu w oko. Krótka rozmowa utwierdziła go w
przekonaniu, że to dziewczyna idealna dla niego, że los postawił ich przed
sobą. Wystarczyła chwila, by poznał jej pełne imię i nazwisko i chwila by wyszukał
ją w sieci. Publiczny profil na Facebooku i aktywnie Tweetowanie bardzo szybko doprowadziły
go prosto pod jej dom, dalej poszło jak z płatka. Przypadkowe spotkanie, przypadkowe
ratowanie życia, przypadkowe zaginięcie telefonu… Tylko czy na pewno wszystko
to jest winą przypadku? Joe Goldberg doskonale wie co robi i nie zawaha się
przed niczym, by zdobyć miłość Beck.
Pierwsze co rzuca się w oczy w Ty
to sposób narracji. Główny bohater zwraca się bezpośrednio do swojej ukochanej.
Opowiada jej o ich pierwszym spotkaniu, o tym jakie zrobiła na nim wrażenie, o
tym jak ją poznawał, a jak torował sobie drogę prosto do jej serca usuwając wszystkie
przeszkody i jak dzień po dniu coraz bardziej zatracał się w chorobliwej
fascynacji jej osobą. Jego obłęd jest niemal namacalny. Joe jest niezwykle wykreowany. Uwielbiam jego postać,
uwielbiam sposób w jaki opowiada swoją historię, uwielbiam jego pozorny spokój i
opanowanie i to jak niepokojąco elektryzującym jest bohaterem. Wywołuje u mnie
zupełnie skrajne emocje – z jednej strony naprawdę go lubię i, o zgrozo, kibicuję
mu, z drugiej uważam, że jest okropną, szaloną i bezwzględną osobą, której nigdy
nie chciałabym spotkać w prawdziwym życiu, ale w literaturze – jak najczęściej,
poproszę! Po prostu mam słabość do książkowych psychopatów, a Joe został doskonale
napisany. Już w pierwszym rozdziale można wyczuć z kim mamy do czynienia i już od
pierwszego rozdziału lektura jest czystą przyjemnością. Oczywiście jeśli ktoś
lubi ten rodzaj narracji i trochę kontrolowanego bałaganu w jej prowadzeniu.
Choć niezwykle podoba mi się
monolog Joea, to powierzenie narracji tylko jednemu, tak specyficznemu
bohaterowi, odbiera możliwość lepszego poznania innych postaci. Beck przedstawiona
z perspektywy Joea jest niesympatyczne, zdecydowanie za bardzo skupiona na
sobie, w pewnym stopniu nieosiągalna dla czytelnika. Forma książki narzuca tą
niedostępność, jednak kiedy zestawi się ją z serialem, w którym Beck otrzymała
swoje pięć minut, to można poczuć niedosyt. Zdecydowanie bardziej wolę
serialową Beck, zdecydowanie bardziej wolę serialowe przyjaciółki Beck, z
Peaches włącznie.
Już przed lekturą Ty miałam wyrobione zdanie na temat fabuły i
doskonale wiedziałam, że mi się spodoba. Nie byłam jedynie pewna, czy i jak
bardzo będzie odbiegać od Ku mojemu zaskoczeniu Oczywiście, pojawia się sporo
różnic, serial niejednokrotnie odbiega od wydarzeń w książce, ale pojawiają się
też drobne smaczki i szczegóły, które ktoś mógłby uznać za nieistotne, a jednak fajnie, że się pojawiają. Można je odebrać jako ukłon w stronę autorki, a należy jej się co najmniej jeden! Szalenie podobało mi się, że producenci
położyli nacisk na stalking internetowy. W książce nie robi on takiego wrażenia
jak w serialu, a to rzeczywiście istotne zagrożenie i fajnie, że tak mocno
wybrzmiało w adaptacji książki. Sama niemal całkowicie ograniczyłam dostęp do moich
prywatnych social mediów i czuję się z tym zdecydowanie spokojniej. Muszę
jeszcze wspomnieć o doborze aktorów – choć na początku nie mogłam pozbyć się
wrażenia, że oglądam Dana z Plotkary w roli Joea i Emilly ze Słodkich
kłamstewek w woli Peach, to w tej chwili nie wyobrażam sobie, żeby mieli
wyglądać inaczej i kiedy czytałam książkę nieustannie miałam przed oczami
niepokojącą twarz Pennyego Badgleya.