Zapisane w wodzie - Paula Hawkins
Libbi Seeton, Lauren Slater, Katie Whittaker, Danielle Abbot i wiele, wiele więcej kobiet pochłoniętych przez rzekę w tym samym miejscu. W Topielisku - idyllicznym zakątku w jej zakolu, idealnym miejscu na skok do ciemnej i gęstej wody. O pierwszej z kobiet od lat krążą legendy. Druga pozostawiła po sobie niesmak nieustannie podsycany przez krążące w mieście plotki. Dwa ostatnie przypadki samobójstw wydają się być z sobą mocno powiązane, dlatego śledczy przyglądają się ich okolicznościom bardzo dokładnie... Jednak mieszkańcy Beckford potrafią dobrze ukrywać swoje tajemnice i bezustannie zwodzą funkcjonariuszy. Do czego doprowadzi śledztwo? Czy wszystkie tajemnice zostaną odkryte?
Małomiasteczkowy klimat, różnorodni bohaterowie i ich mroczne sekrety, a w końcu niezapomniana historia Topieliska i kobiet, które postanowiły zakończyć w nim swoje życie.
Wiedziałam, że nie będzie to lekka i przyjemna poczytajka. Sięgnęłam po Zapisane w wodzie właśnie ze względu na zwyczajne przesycenie takimi lekturami. Liczyłam na mocną i zaskakującą książkę. Ani trochę się nie zawiodłam. Paula Hawkins trzyma czytelnika w nieustannym napięciu. Wydarzenia przedstawia dynamicznie (co wcale nie oznacza, ze akcja również taka jest! Tu płynie raczej niespiesznie, można by rzec, że w ogóle jej nie ma) więc gdy w pewnych momentach zaczynałam czuć znużenie, autorka zrzucała na mnie bombę, a potem kolejną i kolejną. Niepokojącą atmosferę potęgują mrożące krew w żyłach retrospekcje. Rzucają jasne światło na niektóre wydarzenia, a część z nich jeszcze bardziej komplikują. I choć są powiązane z głównym wątkiem, tworzą jakby odrębną historię. Serwowanie coraz to nowych faktów podsyca ciekawość, a gdy kilkukrotnie udało mi się złożyć w logiczną całość porozsypywane informacje, kilka stron później wszystkie teorie zostawały brutalnie zdeptane.
A to przez udzielenie głosu niemal wszystkim zainteresowanym. Taki zabieg wprowadza w niemałą konsternację. Zwłaszcza, że postacie przedstawiają zupełnie inne wersje wydarzeń. Sposób wypowiedzi i zachowań nieustannie wzbudza podejrzenia i nieufność. Nic nie jest pewne, ciężko odróżnić kłamstwo od prawdy, a prawdę powiązać ze sprawą, bo tak naprawdę nie sposób przewidzieć zakończenia, które serwuje nam autorka. Nie przesadzę kiedy powiem, że każdy z bohaterów, chociaż na chwilę, znalazł się na mojej liście najbardziej podejrzanych.
Bardzo spodobał mi się pomysł podzielenia fabuły na wszystkich bohaterów. Można dzięki temu poznać wydarzenia z wielu perspektyw, ale przede wszystkim zagłębić się w psychikę każdej postaci. Ułatwia to ciekawa forma. Znajduje się tu bowiem narracja pierwszoosobowa, trzecioosobowa i moja ulubiona - coś na kształt monologu kierowanego do zmarłej siostry. Zdaję sobie sprawę, że taki podział nie wszystkim przypadnie do gustu. Jest chaotyczny i na początku faktycznie ciężko się do niego przyzwyczaić. Jednak mnie czytało się świetnie.
Pierwsze spotkanie z autorką okazało się pozytywnym zaskoczeniem. Jestem pod ogromnym wrażeniem! Nie spodziewałam się, że ten tytuł tak bardzo mi się spodoba. Jeśli szukacie nieoczywistej i zaskakującej książki, to z czystym sumieniem polecam Wam Zapisane w wodzie. Mnie odczarowała z niechęci do czytania, spowodowanej nieustanną i nudną schematycznością.